Niepokalane Poczęcie
„Albowiem wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej” (Rz 3,23) Powyższe słowo apostolskie, które – jak wierzymy i wyznajemy – jest Słowem Bożym, nie odnosi się tylko do jednego Człowieka; nie odnosi się do „człowieka Chrystusa Jezusa” (por. „Albowiem jeden jest też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus” – 1Tm 2,5). Nie odnosi się dlatego, że był On Słowem, które było Bogiem, i które ciałem się stało i zamieszkało wśród nas; że był Synem Najwyższego, Synem Bożym, „który się począł z Ducha Świętego, narodził się z Marii Panny”.
Narodzenie z Panny, Dziewicy, sprawiło, że prawdziwe człowieczeństwo Jezusa Chrystusa nie musiało przejąć dziedzictwa grzechu. Cała ludzkość odziedziczyła winę i upadłą naturę po swoim pierwszym ojcu, Adamie (grzech pierworodny, grzech odziedziczony). A ponieważ Jezus nie miał ludzkiego ojca, znaczy, że ciągłość pochodzenia od Adama została częściowo przerwana. I dlatego ani prawna wina, ani moralne zepsucie rodzaju ludzkiego nie odnoszą się do Chrystusa. Powiedział nasz Pan: „Któż z was może mi dowieść grzechu?” (J 8,46). A więc jedynie w przypadku Jezusa Chrystusa, „który się począł z Ducha Świętego”, możemy mówić o niepokalanym poczęciu.
Natomiast słowo naszego motta odnosi się w pełni do każdego innego człowieka, dotyczy wszystkich innych ludzi. „Wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej”. Wszyscy, z wyjątkiem tego jednego – Boga-człowieka. Zgrzeszył Adam, przez którego grzech wszedł na świat. Zgrzeszył Abraham, a jedynie jego wiara została następnie poczytana za sprawiedliwość, za usprawiedliwienie. Zgrzeszył Mojżesz – człowiek bardzo skromny, najskromniejszy ze wszystkich ludzi, którzy są na ziemi (por. 4Moj 12,3). Zgrzeszył Dawid, mąż według serca Bożego: „Oto urodziłem się w przewinieniu i w grzechu poczęła mnie matka moja”. „Zgrzeszyłem wobec Pana” (2Sm 12,13) – to także wyznanie Dawida. Moglibyśmy podawać również przykłady z Nowego Testamentu. Wszyscy zgrzeszyli. Grzesznikami jesteśmy również my – ja i ty. Ale, chwała Bogu, jesteśmy „usprawiedliwieni darmo, z łaski jego, przez odkupienie w Chrystusie Jezusie” (Rz 3,24).
Do tej drugiej grupy, gdzie wszyscy ludzie, a nie do pierwszej, gdzie jedynie bezgrzeszny Jezus Chrystus, należy również błogosławiona matka naszego Pana, Maria. Bo przecież ona, nie bezgrzeszna, ale jak wszyscy ludzie potrzebująca zbawienia, nazywa Boga swoim Zbawicielem: „Wielbi dusza moja Pana i rozradował się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim” (Łk 1,46-47). Bezgrzeszny Jezus Chrystus nigdy nie nazywał Boga swoim Zbawicielem, gdyż zbawienia nie potrzebował. Maria zbawienia potrzebowała. I otrzymała je – jak inni – jedynie przez wiarę w Jezusa Chrystusa, Zbawiciela świata. A zatem dogmat obowiązujący w kręgach katolickich, nam obcy, a głoszący, że (cytuję): „Najświętsza Maryja Dziewica od pierwszej chwili swego poczęcia, przez łaskę i szczególny przywilej Boga wszechmogącego, na mocy przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego, została zachowana nienaruszona od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego” (dogmat ogłoszony w 1854 r. przez papieża Piusa IX), nie ma żadnego biblijnego uzasadnienia. Nie widziała podstaw do takiego dogmatu również większość starożytnych Ojców Kościoła. Ireneusz i Tertulian przypominali okazje, w których Maria zasłużyła na zarzuty swego Syna, a Orygenes podkreślał z naciskiem, że jak wszystkie ludzkie istoty potrzebowała odkupienia ze swych grzechów. Za Orygenesem poszli wszyscy wschodni ówcześni teologowie. Dalecy od przyznania jej duchowej i moralnej doskonałości, uznawali ją za winną ludzkiej słabości. Jan Chryzostom był zdania, że jej zapobiegliwość w Kanie i chęć okazania władzy nad Jezusem sprowadziły na nią Jego dobrze zasłużoną krytykę. Byli oczywiście i tacy pisarze starożytni, którzy mieli inne zdanie. Na przykład Efrem, który opisuje ją jako wolną, jak jej Syn, od wszelkiej skazy.(Rzecz jasna – jak już pisałem w tym cyklu rozważań – nie poglądy Ojców Kościoła są podstawą naszej doktryny). Dziełem, które wywarło ogromny wpływ na późniejszą mariologię był apokryf pt. „Protoewangelia Jakuba”, apokryf, napisany dla uwielbienia Marii.
A co jeśli chodzi o Lourdes, gdzie matka naszego Pana miała się ukazać Bernadetcie Soubirous i powiedzieć jej: „Ja jestem Niepokalanym Poczęciem?” Miało to miejsce w 1858 r., a więc cztery lata po ogłoszeniu dogmatu, i to „ukazanie się” miało potwierdzić, że Maria została poczęta bez odziedziczenia zmazy grzechu pierworodnego. No cóż, prywatne objawienie, które niekoniecznie musi być uznane za prawdziwe. Powiem mocniej: fałszywe proroctwo, bo nie inspirowane przez Ducha Chrystusowego. A poza tym: rozmowa z duchami? Podobnie jak fałszywe było proroctwo, które usłyszał Dariusz Malejonek z grupy rockowej Houk, i które tak opisuje: „Ja czułem się protestantem, więc nie uznawałem Matki Bożej jako Królowej Nieba. Gdy grupa modliła się, również usłyszałem proroctwo. Wtedy odezwała się do mnie Matka Boża i powiedziała: Synku, to ja ciebie tutaj przyprowadziłam, ja wyjednałam ci łaskę u mojego Syna”. A ja wtedy padłem na kolana przed Nią i powiedziałem: „Mamusiu, przecież ja myślałem, że Ciebie nie ma!” Od tego momentu zrozumiałem jak wielką moc ma Maryja” („Polityka”, nr 16, 18.04.98 r.) A przecież mają tam, w Lourdes, miejsce uzdrowienia chorych – powie ktoś. Owszem, czasem mają. Ale wiemy przecież, iż jak różne są przyczyny chorób, różne też są przyczyny naszych uzdrowień. Prof. F.F. Bruce pisze, że jest wiele starożytnych napisów w Epidaurusie w Grecji, świadczących o uzdrowieniach przeżytych przez pielgrzymów do tamtejszej świątyni Asklepiosa, a czyż ktoś dziś powie, że Asklepios to prawdziwy Bóg.
Mamy mocniejszą regułę wiary, za pomocą której należy mierzyć wszystko, co jest nam przedstawiane do zaakceptowania jako chrześcijański dogmat. Sola Scriptura. Tylko Pismo Święte.
Edward Czajko
Źródło: Czasopismo ”Chrześcijanin” nr 7-8/1998 (za zgodą redakcji)