Narodzenie z Dziewicy

„Oto panna pocznie i porodzi syna, i nadadzą mu imię Immanuel, co się wykłada: Bóg z nami” (Mt 1,23)
„A Maria rzekła do anioła: Jak to się stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1,34)

Starochrześcijańskie wyznania wiary prawdę odnośnie do sposobu pierwszego przyjścia Jezusa Chrystusa na świat wyrażają następująco: „który się począł z Ducha Świętego, narodził się z Marii Panny” (tzw. skład apostolski), oraz „który dla nas, ludzi, i dla naszego zbawienia zstąpił z niebios, i wcielił się przez Ducha Świętego z Marii Panny i stał się człowiekiem” (wyznanie wiary nicejskie). Przyjmujemy tę prawdę, wyrażoną w powyższych sformułowaniach, i w tym jesteśmy – jako zielonoświątkowcy – jedno z prawowiernymi chrześcijanami we wszystkich tradycjach Kościoła: katolickiej, prawosławnej i protestanckiej. Odrzucamy zaś stanowczo kwestionowanie tej prawdy przez wszystkie kręgi liberalne zarówno spoza chrześcijaństwa, jak np. poglądy Renana, francuskiego humanisty z jego „Vie de Jesus” („Życie Jezusa”) z 1863 r., jak i w łonie chrześcijaństwa (chodzi o niektórych teologów protestanckich i anglikańskich, w tym i niektórych biskupów, niestety, oraz naśladujących ich teologów katolickich). Wierzymy, że Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel i Pan, „począł się z Ducha Świętego, narodził się z Marii Panny”.

Ta nasza wiara ma podstawy biblijne. Mamy w tej sprawie świadectwo ewangelistów. Mateusz i Łukasz, dwaj spośród trzech ewangelistów synoptycznych, dają niedwuznaczne świadectwo dziewictwu Marii w chwili poczęcia Syna Bożego. Owszem, wyprowadzają genealogię Jezusa poprzez Józefa i nie unikają nazywania Józefa ojcem Jezusa. Czynią to jednak wyłącznie dlatego, że po poślubieniu Marii jeszcze przed narodzeniem Jezusa, Józef stał się jego ojcem prawnym. A więc nie ma tu żadnej sprzeczności. Obaj ewangeliści wyraźnie głoszą, że Maria w chwili poczęcia była tylko zaręczona z Józefem. Nie znajdowała się jeszcze z nim w związku małżeńskim. I trzeba pamiętać, że ewangeliści piszą tutaj prozę, a nie poezję; historię, a nie mit. Obaj piszą, że w chwili poczęcia anatomiczny znak dziewictwa Marii nie został naruszony. Jak powiedział Karol Barth, stało się to przez ucho Marii, która usłyszała Słowo Boże.

Poczęcie Jezusa w łonie Marii obaj ewangeliści przypisują Duchowi Świętemu. Łukasz przedstawiając w tej sprawie relację Marii, a Mateusz – Józefa, piszą: „A Maria rzekła do anioła: Jak to się stanie, skoro nie znam męża? I odpowiadając anioł, rzekł jej: Duch Święty zstąpi na ciebie i moc Najwyższego zacieni cię. Dlatego też to, co się narodzi, będzie święte i będzie nazwane Synem Bożym” (Łk 1, 34.35). „A gdy rozmyślał, oto ukazał mu się we śnie anioł Pański i rzekł: Józefie, synu Dawidowy, nie lękaj się przyjąć Marii, żony swej, albowiem to, co się w niej poczęło jest z Ducha Świętego” (Mt 1,20). Ewangeliści Marek i Jan, z kolei, nie zajmują się dzieciństwem Jezusa. Niemniej u Jana, u Marka nie, spotykamy zwroty świadczące o tym, że ewangelista wiedział o cudownym poczęciu Jezusa. Oto niektóre z nich: „Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas”, „przyszedł z wysokości”. „przyszedł z nieba”, „został posłany przez Ojca”.

Narodzenie z dziewicy potwierdzały mimowolnie bluźniercze – jeśli były świadome – pogłoski o nieprawym pochodzeniu Jezusa. Np. słowa: „my nie jesteśmy zrodzeni z nierządu” (J 8,41), w ustach rodaków z nim rozmawiających brzmiały tak, jakby on był tak właśnie zrodzony. Albo: „My wiemy, że Bóg mówił do Mojżesza, lecz skąd ten pochodzi, nie wiemy” (J 9,29). Czy też: „Czy to nie jest ów cieśla, syn Marii?” (Mk 6,3), co w społeczeństwie patriarchalnym musiało zabrzmieć jako obraza. Takie poglądy były wyrażane i powtarzane jeszcze długo po śmierci Jezusa. Są one wyraźnie podane w Talmudzie. W trzecim wieku Orygenes musiał odpierać również podobne zarzuty krytyka pogańskiego Celsusa. Choć to niesamowite, te właśnie oskarżenia są dodatkowym dowodem na to, że Jezus urodził się z dziewicy.

Powiedziawszy powyższe odpowiedzmy teraz sobie na pytanie, jakie jest znaczenie faktu narodzenia z dziewicy z punktu widzenia doktryny chrześcijańskiej. Po pierwsze, fakt ten świadczy o tym, że zbawienie zasadniczo musi przyjść od Boga. Tak jak Bóg obiecał, że „nasienie” niewiasty (1Moj 3,15) zniszczy ostatecznie węża, tak też sam do tego doprowadził, własną jedynie mocą, a nie poprzez ludzki wysiłek. Narodzenie Chrystusa z dziewicy jest ważnym przypomnieniem, że zbawienie nie może nigdy przyjść przez ludzki wysiłek, ale musi być dziełem Boga: „(…) zesłał Bóg Syna swego, który narodził się z niewiasty i podlegał zakonowi, aby wykupił tych, którzy byli pod zakonem, abyśmy usynowienia dostąpili” (Ga 4,4-5). Po drugie, narodzenie z dziewicy uczyniło możliwym zjednoczenie, połączenie pełni boskości i pełni człowieczeństwa w jednej osobie. To był sposób jakiego Bóg użył, by posłać swego Syna na świat jako człowieka (J 3,16; Ga 4,4). I po trzecie, narodzenie z dziewicy uczyniło możliwym, by prawdziwe człowieczeństwo Chrystusa nie musiało przejąć dziedzictwa grzechu. Cała ludzkość odziedziczyła winę i upadłą naturę po swoim pierwszym ojcu, Adamie (grzech odziedziczony, grzech pierworodny). A ponieważ Jezus nie miał ludzkiego ojca, znaczy to, że ciągłość pochodzenia od Adama została częściowo przerwana. I dlatego ani prawna wina, ani moralne zepsucie rodzaju ludzkiego nie odnoszą się do Chrystusa.

W końcu, należy przyznać, iż termin „narodzenie z dziewicy” (ang. virgin birth) jest nieco nieścisły i mylący. Albowiem tylko poczęcie Jezusa w łonie Marii było niezwykłe, nadnaturalne, gdyż został poczęty przez Ducha Świętego, bez udziału ludzkiego ojca. Jego urodziny zaś na polu betlejemskim były całkowicie normalne i naturalne. Maria rodziła Go tak, jak rodzi dziecko każda kobieta. Mniemanie, że podczas urodzin Jezusa anatomiczny znak dziewictwa Marii nie został naruszony (dziewictwo in partu) powstało na peryferiach Kościoła. A „Wniebowstąpienie Izajasza”, gdzie jest o tym mowa jest pismem apokryficznym, nie natchnionym przez Ducha Świętego. Podobnie ma się rzecz z jej dziewictwem po urodzeniu Jezusa (dziewictwo post partum), które głosił Orygenes – wyklęty zresztą przez Kościół, choć skądinąd niesłusznie, bo akurat nie za to. „Ale (Józef) nie obcował z nią, dopóki nie powiła syna” (Mt 1,25 – podkr. moje). „A gdy On jeszcze mówił do tłumów, oto matka i bracia jego stanęli na dworze, chcąc z nim mówić” (Mt 12,46). „Czy to nie jest ów cieśla, syn Marii, i brat Jakuba, i Jozesa, i Judy, i Szymona? A jego siostry, czyż nie ma ich tutaj u nas? I gorszyli się nim” (Mk 6,3). Bracia, to bracia. Na określenie kuzynów język grecki ma inne słowo (F. F. Bruce). Wieczne dziewictwo Marii nie jest doktryną biblijną.

Edward Czajko

Źródło: Czasopismo ”Chrześcijanin” nr 3-4/1998 (za zgodą redakcji)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *